MENU

Genialny Pan B. na scenie Filharmonii Gorzowskiej

Przed nami pierwszy w tym sezonie artystycznym, monograficzny koncert w całości poświęcony twórczości genialnego Johannesa Brahmsa. O tym dlaczego Brahms zapewnił sobie takie miano i czy warto wybrać się na ten koncert opowie znakomity skrzypek Jarosław Żołnierczyk, który w Gorzowie zagra partie solowe w przepięknym i arcytrudnym Koncercie skrzypcowym D-dur.
 
 
 „Genialny Pan B.”, bo tak mówi się o Brahmsie, uważany jest za następcę Bacha i Beethovena. Pana zdaniem słusznie?
Jarosław Żołnierczyk: Jeśli chodzi o wielkość postaci i doniosłość twórczości na pewno tak, jednak Brahmsowi udało się stworzyć swój własny język muzyczny, rozpoznawalny i niepowtarzalny. Trzeba jednak przyznać, że Brahms nie był nowatorem i prekursorem nowych trendów, bliżej było mu do Bacha i Beethovena niż do zaczynających działać już za jego życia, w drugiej połowie XIX w. impresjonistów.
 
Wieczór otworzy Koncert skrzypcowy D-dur op. 77, o którym mówi się, że jest „koncertem przeciwko skrzypcom”. Wynika to jednak nie tyle z jego technicznej trudności, co z faktu, iż solista na skrzypcach musi niejako konkurować z resztą orkiestry i posługiwać się zupełnie innym, niestandardowym językiem. Co to znaczy?
J.Ż.: Mówiąc trochę żartem, można stwierdzić, że z koncertem Brahmsa jest pewien problem. Przez wiele lat skrzypek jest zbyt młody, by wykonać to dzieło prawidłowo i dojrzale, a gdy wreszcie ową "dojrzałość" osiągnie zaczyna brakować mu sił, aby podołać wszystkim wyzwaniom jakie ten utwór stawia przed skrzypkiem. Takie opinie jak "koncert przeciwko skrzypcom" powstały już w XIX w. Wybitny wirtuoz skrzypiec i kompozytor- P. Sarasate odmówił wykonania koncertu, gdyż, jak twierdził, nie miał zamiaru stać na scenie i słuchać jak jedyną ładną melodię gra obój w drugiej części utworu. Trzeba zrozumieć, że po epoce lekkich, wirtuozowskich koncertów Paganiniego, Mendelssohna czy Wieniawskiego, pełnych pięknych melodii i ekwilibrystycznych popisów poważny i potężny koncert Brahmsa mógł natrafić na mur niezrozumienia. Kolejnym argumentem za tą "nieskrzypcowością" koncertu było to, że soliście trudno było "przebić się" przez bardzo masywną partię orkiestry.
 
 
Czy koncert, mimo, że będzie wyzwaniem dla muzyków, będzie w odbiorze? Dlaczego warto na niego przyjść?
J.Ż.: Koncert skrzypcowy i I Symfonia J. Brahmsa nie są może w całej literaturze muzycznej utworami najłatwiejszymi w odbiorze, jednak od 150 lat nie opuszczają sal koncertowych i publiczność jest w nich zakochana. Mam nadzieję, że uda nam się podtrzymać tę tradycję. Ponieważ nas, wykonawców, obecność słuchaczy uskrzydla i inspiruje, więc gorąco zachęcam do przyjścia na koncert.
Dziękuję za rozmowę

Realizacja   Virtualnetia.com