MENU

WYIMKI cz. II / 11 STYCZNIA 2015

Niedziela, 11 stycznia 2015
Część 2
 
Wieczór. Jakoś nie mogę „odłączyć” się od Muzyki Lisy. Teraz druga Jej płyta co to ją na pulpicie lapka mam zapisaną. Nie wiem jak innych, ale mnie przenosi w jakiś inny wymiar, przestrzeń. Rozmyślam o rzeczywistości świata, otoczenia, o tym co wokół.
 
Życie, sądzę, to jakaś fikcja w której jesteśmy uwikłani swoją egzystencją.. Miotamy się, rozwichrzamy, próbujemy działać, tworzyć, pracujemy, rodzimy dzieci, budujemy domy, sadzimy drzewa. Potem przychodzi taki czas kiedy zostawiamy to wszystko. Obojętniejemy. Zachowanie biologicznego życia, zdrowia uznajemy za najważniejsze zadanie. Już nam nie zależy na sukcesach, nagrodach, splendorze…
 
Nigdy nie rozumiałem hucznego obchodzenia rocznic, urodzin, tzw. Sylwestra. W Filharmonii Gorzowskiej, jak słyszałem od znajomych, tego szczególnego wieczora, nocą, znakomity koncert dała Pani Natalia Choquette z córkami Eleonorą i Arianą. Orkiestra spisała się znakomicie, bawiono się do rana. Tak, ludziom potrzebna jest odskocznia, zostawianie codzienności, zabawa, rozrywka, upojenie się chwilą… Mogłem tam być. Nie byłem.
 
Pewnie jestem nienormalny bowiem tej nocy napisałem:
 
                                                                        Wiolonczelistce – Kasi W.                                           
 
Przystępuję do ciebie z V Symfonią c- moll  Ludwiga van Beethovena
 
g, g, g, es/  f, f, f, d
gdzieś czytałem że to osiem najważniejszych nut Wiedeńczyka
 
 „So pocht das Schicksal an die Pforte”
„Tak oto los puka do drzwi”
Ale nie wszyscy wierzą Antonowi Schindlerowi
który ponoć zapisał te słowa kompozytora
 - nie zmienia to faktu, że  „motyw losu”
już na zawsze przylgnął do „piątej”
 
I kiedy jej słucham widzę podkradający się cień
 
Staje przed drzwiami
staje przede mną
za mną
przenika
wywołuje ciarki strachu
 
Bo jeśli „los” to myślę nieszczęście
 
Przecież nie zawsze
bo liczę na „łaskawy”
 
Dzisiaj ostatni dzień roku 2014
 
Życzenia sztuczne ognie wybuchy petard
radość obejmowania się śmiechy
alkohol
 
Charles Bukowski napisał
„witanie Nowego Roku zawsze mnie  przeraża”
Mnie także
Co niesie za sobą
przed sobą
w sobie
o jakich tajemnicach będę wiedział za rok
 
Jeśli przeżyję
 
Dlaczego dedykowałem ten tekst Pani Katarzynie W.? Bo wiem, że myśli podobnie.
 
Jest taki smutek, jego specyficzny rodzaj, którego nie można ani „leczyć” ani żaden skalpel go nie wytnie. Jest we mnie. Organicznie. Jakże może być inaczej skoro ludzie, którzy winni być naszą ostoją, ratunkiem zawodzą:
 
Przystępuję do ciebie z Etiudą opus 10 nr 12
bo bardzo wzburzenie we mnie dzisiaj
 
Chciałbym by posłuchał jej lekarz u którego progów
wyczekiwałem
doczekawszy oniemiałem niegodziwością
 
Więc „piorunuję” w sobie jak Fryderyk w Stuttgarcie
w tamtym pamiętnym klęską czasie
 
Piorunuję zmierzając ku nokturnom starości
i tak we mnie co raz to ciszej
i ciszej
 
Pan proszę pana doktora i tak nie zrozumie
i nie zamacha przyjaźnie dłonią
odjeżdżając tą swoją wypasioną beemką        (22 grudnia 2014)
 
Lisa śpiewa właśnie „nie płacz nad sobą”. Nie, nie płaczę – już czekam na przyszłą niedzielę. Pod wieczór w Filharmonii Gorzowskiej „Sekstet instrumentów dętych” – na razie nie ma nazwy – wystąpi w niezwykłym  programie. Byłem na próbie w minionym tygodniu. Zapowiada się rewelkowo! Pewnie będę pisał o tym wydarzeniu w liście do Julii. Sądzę, że Ją zaciekawi!
Realizacja   Virtualnetia.com