MENU

Wyimki / 13-14 LUTEGO 2015

13/14 lutego 2015
 
Już prawie północ. Za mną piątkowy dzień, wieczór. W południe byłem u mojej Mamy. Wspólne posiedzenie, picie herbaty. Rozmowy mało bo już prawie nie słyszy i taka podsypiająca. Na szczęście zdrowa. Po obiedzie wróciłem do Miasteczka G. O osiemnastej godzinie dzisiejszego dnia w Muzeum otwarcie dużej wystawy. Malarstwo Jana Korcza, który wiele lat w Gorzowie mieszkał, tworzył. Mój brat, Juliusz, był przed studiami Jego uczniem. Później wiele malowali razem, bywali ze sobą aż do tych dni przedostatnich kiedy to uczeń zabrał Mistrza do siebie…
 
O dziewiętnastej w Filharmonii Gorzowskiej piątkowy koncert. W pierwszej jego części występ Glassduo. Najpierw solo, później z naszą orkiestrą. Glassduo to małżeństwo Anna i Arkadiusz Szafraniec  a grają na instrumencie nazywanym szklaną harfą. To specjalne dobrane kieliszki, które pocierane opuszkami palców czy innymi fragmentami dłoni wydają dźwięki. Państwo Szafraniec są wirtuozami szklanej harfy i rzeczywiście można się zauroczyć jej brzmieniem, barwami które można uzyskać. Wielu na widowni, również ja, po raz pierwszy miało okazję posłuchać np. Toccaty d- moll Jana Sebastiana Bacha granej na kieliszkach! Dziwne wrażenie! Przyzwyczajeni do ogromnych, organowych brzmień tutaj słuchaliśmy delikatnych dźwięków wywibrowanych z czarek kieliszków. Owszem wyartykułowanych perfekcyjnie! Mnie, akurat, podobało się to wykonanie. Także wspólne granie z orkiestrą – akompaniament stosowny do, przecież, niezbyt głośnej harfy.
 
Po przerwie dwa utwory – muzyka baletowa z Fausta Charlesa Gounoda i przecudnej urody Ognisty ptak Igora Strawińskiego. Tym razem nie słuchałem tych utworów przed pójściem do filharmonii. I nie wiem jak wykonują je inne orkiestry. Chciałem zdać się jedynie na odbiór wrażeniowy. I jeśli nie uwiódł mnie Gounod, to Strawiński zachwycił. Ileż w Ognistym paktu nastrojów, barw, ich cieniowania, emocji. Owszem jest co opowiadać. Wszak ta rosyjska bajka o Ognistym Ptaku ileż posiada zwrotów akcji, ileż w niej namiętności, płomiennych uczuć, napięć. Orkiestra pod Moniką Wolińską grała a ja przenosiłem się do tajemnych ogrodów Maga Kościeja, gdzie książę Iwan upolował Ognistego Ptaka, który za uwolnienie  ofiarował księciu kilka swoich piór. Ochronią go później przed demonami i Magiem, który w końcu zostaje pokonany. Więzione księżniczki, między nimi ukochana Iwana,  odzyskają wolność. 
 
Więc było tak, że zapomniałem się w słuchaniu narracji muzycznej. Zapomniałem gdzie jestem. Byłem w sobie, ze sobą, poza sobą. W Muzyce. Potem, po powrocie do domu napisałem do Pani Moniki Wolińskiej e –maila.Z trzema w nim słowami: gratulacje za wieczór. Może powinienem jeszcze dodać – dziękuję i  Pani i Orkiestrze. Zapewne tak.
 
Julia pytała, jak idą prace nad nowym tomikiem. Więc tak najkrócej: skończyłem pisać teksty. Jest ich tylko, tak jak zaplanowałem, czternaście. Każdy inspirowany innym utworem muzycznym. Mam już zeskanowane partytury tych kompozycji co to staną się stroną wizualną tomiku. Jutro jadę do mojego Brata, wybierzemy któryś z Jego obrazów na okładkową ilustrację. A cały czas poprawiam i poprawiam teksty. I tak to. Wydrukować planuję przed latem. Może się uda?
 
Już po północy. Więc sobota. W dzień rowerkiem do lasów. Wieczorem? Nie wiem.
Może do Jazz Clubu na Muzykę. Taką inną od piątkowej!



Realizacja   Virtualnetia.com